Niemal każdego dnia docierają do nas informacje, że możemy już planować tegoroczne urlopy na południu Europy, widziałam oferty różnych biur podróży zachęcających swoich klientów do bardziej odległych i odważnych destynacji – w tym również tych znajdujących się poza Unią Europejską. Ale wciąż istnieje obawa czy cudowny urlop nad lazurowym, ciepłym morzem, na rajskiej plaży  nie wydłuży się o nieoczekiwaną i nieplanowaną kwarantannę. Z tego też powodu bardzo wielu z nas świadomie decyduje się jednak na „wypoczynek w Polsce” –  uznając go w obecnej sytuacji za bardziej „bezpieczny”. A tutaj, oprócz – niezmiennie popularnych – typowych lokalizacji takich jak morze oraz góry, chętnie wybierany jest północny wschód kraju czyli Suwalszczyzna, Mazury czy Podlasie. Jeśli jednak Polska to trochę za mało, to wypoczywając w tej części Polski i dysponując samochodem – proponuję krótką (bo wystarczy nań wygospodarować jeden dzień) wycieczkę.  Stąd, bowiem zaledwie przysłowiowy „żabi skok” do celu naszej dzisiejszej wypraw. Jest nim do jedno z najbardziej rozpoznawalnych, miejsc na całej Litwie. Jakie?

Widzisz to wielkie błękitu przestworze?

To trocki zamek, a to trockie morze!”

                (Juliusz Słowacki „Hugon”)

Nasz dzisiejszy „spacer” przenosi nas  do  pobliskich Troków – jednego z najbardziej malowniczych i ciekawych (również poprzez swą historię) miejsc na Litwie. Poprzez swoje, niemal pocztówkowe krajobrazy, jest od lat jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miast na Litwie, należąc do tzw. „zestawu obowiązkowego” wszystkich udających w ten rejon Europy wycieczek. Otóż miejsce to przyciąga wszystkich odwiedzających na pewno jedyną w tej części Europy twierdzą położoną na wyspie oraz swoim wyjątkowym krajobrazem wielkiej krainy jezior (znajdują się tutaj aż 32 większe lub mniejsze jeziora).  Co ciekawe, niegdyś  „Troki” wcale nie były nazwą obecnego litewskiego miasta, ale odnosiły się raczej do oddalonych od niego, niecałe 4 km na południowy wschód Senieji Trakai, czyli tzw. „Starych Trok” – rodzinnego gniazda kniazia Witolda Wielkiego. Historia zatem Trok jest, tak naprawdę, historią aż trzech różnych zamków  oraz dwóch miast opisywanych dzisiaj jako Stare i Nowe Troki.

Wspomniany przeze mnie Zamek w Trokach zbudowano na przełomie XIV i XV wieku na jednej z wielu wysp Jeziora Galwe jako «twierdzę nie do zdobycia». Szacunek wobec tej budowli nie raz wyrażali nawet Krzyżacy, którzy pełni respektu dla wyjątkowej konstrukcji nazwali ją nawet „Małym Malborkiem”. Zamek  i jego historia związana jest głównie z postacią wielkiego – bo otaczanego na Litwie, aż po dziś dzień, i to niemal religijną czcią – Księcia Witolda (1354–1430), rodzonego brata późniejszego polskiego króla – Władysława Jagiełły. To szczególne miejsce to było wiec nie tylko książęcym domem, czy militarną twierdzą ale również niemym świadkiem licznych przymierzy i sojuszy, a nawet zdrad. Słowem miejscem „wielkiej polityki” i „trudnej dyplomacji” tamtych czasów. Ale  trzeba pamiętać, że nie jest to oryginalny obiekt z czasów Witolda Wielkiego. Jeszcze sto lat temu na wyspie stały jedynie fundamenty, a zamek dopiero niedawno został przywrócony do obecnego stanu. Dziś zatem, dawną siedzibę kolejnych książąt litewskich możemy podziwiać w całej okazałości, a wewnątrz zwiedzić interesujące muzeum, które sprytnie przenosi odwiedzających w dawne litewskie czasy. Eksponowane są tutaj bowiem wiekowe meble, odmierzające historię „Dwojga Narodów” zegary, są wyroby ze szkła i porcelany, trofea myśliwskie, a nawet fajki. Na koniec wędrówki, podziwiać można prawdziwe arcydzieła sztuki sakralnej wystawione w Kaplicy Dominikańskiej.

Odwiedzając to miejsce wiedzieć trzeba, że Troki, poprzez swoja burzliwa i z pewnością niełatwa historię, od wieków słyną z harmonijnej koegzystencji różnych narodowości i wspólnot religijnych. Wśród nich, z pewnością wymienić należy „tajemniczych” – już tylko przez samą nazwę – karaimów. Są oni bardzo zamkniętą grupą etniczną kulturowa i religijną. Do tego stopnia zamknięta, iż nie da się w żaden sposób (nawet poprzez małżeństwo) zostać karaimem – «karaimem trzeba się urodzić». Podstawą ich religijności jest judaistyczna Biblia – czyli Stary Testament, jednak ich liturgia – w odróżnieniu od publicznej modlitwy wyznawców religii Mojżeszowej – pomija studium Tory, a opiera się jedynie na Psalmach. Skąd wzięli się tutaj karaimowe? Otóż Wielki Książę Litewski prowadząc ekspansywną i bezkompromisową  politykę podbijania kolejnych terenów i zdobywania kolejnych ziem – w XIV wieku dotarł, aż na Półwysep Krymski. Tutaj, po zwycięskiej bitwie ze „Złotą Ordą” przywiózł na Litwę 383 rodziny karaimskie i osadził je właśnie w Trokach. Znani ze swej waleczności oraz lojalności wobec władcy karaimi – pełnili przede wszystkim służbę i wartę na zamku, a z czasem, zaczęli pracować na roli, zajmować się handlem i miejscowym rzemiosłem, pielęgnując przy tym swoją niezależność oraz kulturową i religijną odrębność. Do dnia dzisiejszego potomkowie dawnych karaimów mieszkają w Trokach i w niezmieniony od wieków sposób modlą się w jedynej funkcjonującej w całej Europie KENESIE – czyli «Domu Modlitewnym». Odbiciem barwnej i nietuzinkowej kultury tych ludzi jest na pewno „karaimska ulica”. Jest ona przede wszystkim niezwykle barwna – każdy dom ma inny kolor. Bardzo ciekawe i charakterystyczne są też podłużne domostwa Karaimów budowane pod kątem prostym do biegu ulicy, na którą skierowane są zawsze trzy okna: pierwsze – co oczywiste – „dla Boga”, drugie „dla księcia Witolda” i trzecie „dla pana domu – czyli gospodarza”.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że będąc w Trokach koniecznie trzeba spróbować ich tradycyjnej kuchni; w tym miejscowego rarytasu jakim są, niewątpliwie, tzw. kibinai – czyli solidnych rozmiarów pieczone pierogi z ciasta drożdżowego w kształcie półksiężyca. Te klasyczne są zawsze  z nadzieniem z siekanej baraniny. Ich nazwa nawiązując do wojennych tradycji, wywodzi się najprawdopodobniej ze starokaraimskiego słowa „kiubia”, które oznacza po prostu wojenną tarczę – być może ze względu na swój nieco sierpowaty kształt. Obecnie kibinai (wielu turystów upraszczając wymowę mówi o tym daniu, po prostu „kibiny”) serwuje się w rozmaitych wydaniach, np. z wołowiną, wieprzowiną, kurczakiem, warzywami czy serem, a nawet na słodko. Litwa i Troki to jednak nie tylko „pieczone pierogi”, dlatego będąc tam warto również skosztować innych dań, wśród których niech znajdą się m.in.:

  • tutmač – przypominająca rosół zupa z długimi, domowymi kluseczkami gotowana  na baraninie
  • jazma – karaimski odpowiednik litewskiego chłodnika o białym kolorze, między innymi z jogurtu, ogórków oraz czosnku
  • koj ašy – zupa gotowana na baranich żeberkach
  • Čanach – jedno z najbardziej sytych karaimskich dań głównych –  gulasz z mięsa lub ryby oraz warzyw gotowany w glinianym naczyniu.
  • patlydžan dolmany – bakłażan z serem i dodatkami
  • kiubeteń – pieczone ciastka z serem
  • tradicine karaimu trauktine – karaimska nalewka, którą przygotowuje się z 27 rodzajów ziół i przypraw