Kontynuując nasze pełne zadumy, listopadowe spacery po znanych nekropoliach – dziś chciałabym zaproponować, abyśmy wspólnie – wirtualnie – nawiedzili najstarszy, największy i, jak się wydaje, najważniejszy żydowski cmentarz na świecie.

Udając się na żydowski cmentarz, nim się przekroczy jego bramę, warto poznać status tego miejsca nie tylko w religii mojżeszowej, ale także i w szeroko rozumianej kulturze semickiej. Otóż, cmentarz to nie tylko miejsce szczególne i naznaczone szacunkiem, miejsce na które odprowadzane są ciała zmarłych. Dla Żydów bowiem, cmentarz – obok mykwy (miejsca rytualnych) i synagogi (miejsca wspólnotowej liturgicznej modlitwy) – to jedno najważniejszych i najświętszych miejsc. Tam – zgodnie za tym, co głosi Tora (Stary Testament, a w szczególności tzw. „Pięcioksiąg Mojżesza”) – ciała zmarłych mają oczekiwać mają nadejścia końca dziejów, czasów mesjańskich a nade wszystko zmartwychwstania. Ich dusze (czyli nefesz) – jak poucza Talmud – wkraczają wówczas w nowe, lepsze i wieczne formy życia, co dokonuje się w chwili fizycznego pogrzebania ludzkiego ciała. W odróżnieniu od cmentarzy innych religii, gdzie po upływie określonego czasu dopuszcza się usunięcie szczątków czy też złożenie w tym miejscu kolejnych zwłok, żydowski grób nigdy nie może być otwierany. Talmud bowiem, czyli prawny komentarz i wykładnia Tory, kategorycznie zabrania nie tylko kremacji, ale także przenoszenia szczątków zmarłych z miejsca, w którym spoczywają. Czyn taki uznaje wprost za zbrodnie. Dlatego prawo żydowskie wyraźnie stanowi, że ziemia przykrywająca grób należy do zmarłego i nie może być w żadnym stopniu usuwana, ponieważ zakłóciłoby to jego wieczny spoczynek, wywołując tym samym jego niepokój. W absolutnie skrajnych wypadkach ekshumacja możliwa jest jedynie po uzyskaniu zgody rabina, i jedynie w kilku ściśle określonych przypadkach. Należą do nich: uchronienie grobu zniszczeniem, przeniesienie szczątków osoby zmarłej do Ziemi Izraela, przeniesienie szczątków z cmentarza innej religii lub komunalnego na cmentarz żydowski lub omyłkowego pochowania zmarłego mężczyzny obok niespokrewnionej z nim kobiety, czy też przeniesienia zwłok do, tzw. kwatery rodzinnej.

W starożytności żydowski grób, o czym informuje nas, chociażby, przekaz biblijny Starego i Nowego Testamentu  – mógł przyjmować trojaką postać. Mógł być zwyczajnie wykopany w ziemi, daleko poza osiedlami ludzkimi lub – w wypadku ludzi bogatych – być grobem wykutym w litej skale. Przyjmował wówczas kształt czasem nawet kilkukomorowej pieczary, a u jego wejścia spoczywał ciężki, kolisty kamień. Groby, co zdarzało się stosunkowo rzadko, mogły także znajdować się w tzw. katakumbach.

Zgodnie z żydowską tradycją wszelkie groby ziemne należy kopać w dniu pogrzebu zmarłego, czyli w dniu jego śmierci; jeśli uczyniłoby się to wcześniej, taki grób należało bezwzględnie zasypać lub strzec go dniem i nocą, co czynili członkowie Bractwa Pogrzebowego. Również wybór miejsca pochówku na cmentarzu należał do członków bractwa, jednak obowiązywały tutaj pewne stałe zasady, np. ta która głosiła, że pobożny Żyd (tym bardziej rabin) nigdy nie powinien być chowany obok złego człowieka. Wszystkie groby znajdujące się na żydowskich cmentarzach niemal zawsze kopane są w rzędach na osi wschód-zachód, zaś zwłoki do nich składane umieszczane są w nich tak, aby głowa zmarłego znajdowała się przy ścianie zachodniej, ale twarzą zwrócona była ku wschodowi, tj. ku świętemu miastu – ku Jerozolimie. Czy tylko z tego powodu? Nie tylko, ponieważ zbawienie czyli oczekiwany Mesjasz, jeśli przyjdzie, to zgodnie z proroctwami przybędzie właśnie od Wschodu. Zwyczajowo dopiero po roku od pochówku, na grobie zmarłego stawiano kamienny pomnik czyli tzw. macewę.

Teraz, po tej skromnej garści wiadomości dotyczącej mentalności semickiej, a także tradycji i kultury funeralnej panującej wśród Żydów, zapraszam, abyśmy, choćby oczyma wyobraźni „udali się” do Jerozolimy, do biblijnej Doliny Cedronu (hebr. Emek Kidron). Jej nazwa wywodzi się od niewielkiego strumienia płynącego między Wzgórzem Świątynnym a Górą Oliwną. Sama Dolina Cedronu rozpoczyna się u stóp wzgórza świątynnego stanowiącego granicę Starej Jerozolimy. Wszakże oddzielają ją od miasta wysokie historyczne mury. Tu, na tym najważniejszym z cmentarzy żydowskich znajdują się m.in. cztery groby, w których – jak głosi tradycja – pochowane zostały historyczne postacie z Królestwa Izraela: Absalom (syn Króla Dawida), Jozafat (czwarty władca Judy, żyjący w latach 873 – 849 p.n.e.), a także postacie znane nam już z kart Nowego Testamentu: kapłan Zachariasz (ojciec Proroka znad Jordanu – św. Jana Chrzciciela) i św. Jakub Męczennik– pierwszy z Apostołów Jezusa Chrystusa, który w 44 roku n.e – właśnie w Jerozolimie – oddał swe życie za wiarę.

Gdy kończymy zwiedzanie Świętego Miasta i przekraczając od strony zachodniej mury Jerozolimy udajemy się w stronę Góry Oliwnej i Getsemani, za plecami mamy wówczas miasto i wzgórze świątynne. Przed nami zaś usytuowana na stoku góry kraina świecąca bielą tysięcy marmurowych grobowców – miejsce, o którym wszystkie przewodniki mówią, że to „najdroższy cmentarz świata”. Co ciekawe, pierwsze pochówki zmarłych w tym wyjątkowym miejscu datują się na okres panowania Króla Dawida oraz jego syna Salomona, a zatem ponad 3 tysiące lat temu. A więc jeszcze w czasie istnienia tzw. „Pierwszej Świątyni”. Obecnie szacuje się, że na tej historycznej żydowskiej nekropolii znajduje się od 70 000 do 150 000 grobowców. Od stuleci o pochówek w tym miejscu starają się Żydzi z diaspory chcący znaleźć swój ostatni spoczynek właśnie w Ziemi Obiecanej. Jak się nie trudno domyśleć „dostępnych” miejsc pochówku na geograficznie i administracyjnie zamkniętym zboczu Góry Oliwnej jest coraz mniej, a liczba chętnych do ich wykupienia wcale nie maleje. Sprzyja to więc otwartemu rynkowi i niebotycznemu windowaniu cen za każdy metr kwadratowy tej ziemi, a tym samym czyni najstarszą jerozolimską nekropolię jednym z najdroższych – jeśli nie wprost najdroższym cmentarzem świata. Zapytacie pewnie cóż jest takiego nadzwyczajnego w tym miejscu, że za możliwość pochówku tutaj pobożni Żydzi gotowi są płacić bajońskie sumy sięgające od 1 do nawet 1,5 mln dolarów od osoby?

Zgodnie bowiem z tradycją żydowską, cmentarz na Górze Oliwnej jest miejscem, w którym dokładnie zacznie się biblijny Armagedon, czyli „koniec świata”. To również to miejsce, gdzie objawi się na końcu dziejów prawdziwy Mesjasz i gdzie rozpocznie się zmartwychwstanie sprawiedliwych. Pochowani w Dolinie Cedronu zmartwychwstaną jako pierwsi i jako pierwsi zobaczą też wyczekiwanego tysiące lat Mesjasza. Wejdzie on tryumfalnie przez zamurowaną w 1530 roku „Złotą Bramę” prowadzącą ze Świątyni do Doliny Cedronu i wówczas rozpocznie się Sąd Ostateczny. Tyle na temat historycznej i religijnej doniosłości cmentarza w Dolinie Cedronu mówi sięgająca jeszcze hen czasów Starego Testamentu żydowska tradycja i nabudowana na niej eschatologia.

Odwiedzającym Jerozolimę polecam punkt widokowy znajdujący się nieopodal kościoła św. Piotra in Gallicantu, skąd rozpościera się widok na całą Górę Oliwną. Z tego miejsca możemy zobaczyć jak faktycznie wielki obszar zajmuje usytuowana na zboczu góry opisywana dziś przeze mnie nekropolia.

Na koniec tego naszego listopadowego – „koronaspaceru” – chciałabym nawiązać do jeszcze jednej ciekawostki. Otóż, nawiedzając w przyszłości – bo w końcu „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie” –  nie tylko ten jerozolimski, ale właściwie każdy żydowski cmentarz, czy też będąc w różnych miejscach pamięci związanych z martyrologią Żydów – zauważymy niewątpliwie jedną szczególną rzecz. Nigdzie na grobach nie znajdziecie tam kwiatów, nie ujrzycie także zapalonych świec lub zniczy. Znajdziecie natomiast poukładane na nich różnej wielkości (najczęściej bardzo małe) kamienie. Skąd tej zwyczaj i co one właściwie oznaczają? Tradycja ta nawiązuje, m.in. do praktyki Starego Testamentu i do słów zapisanych w Księdze Jozuego gdzie czytamy: „I wznieśli nad nim [nad Akanem] wielki stos kamieni, który jest aż do dnia dzisiejszego” (Joz 7,26). Warto wiedzieć, że w czasach biblijnych kamienie nie tylko zabezpieczały zwłoki złożone w grobie przed zbezczeszczeniem przez hieny, ale stanowiły także rodzaj swoistego zewnętrznego grobowca. Jest jednak jeszcze inne, alternatywne – jak się wydaje – wyjaśnienie istoty przykazania Tory nakazującego położenie kamienia nagrobnego na miejscu pochówku bliskich zmarłych. Czyn taki uznawany jest za prostą kontynuację micwy (czyli przykazania) prawdziwego umiłowania bliźniego. Judaizm bowiem uważa ten prosty gest adresowany do zmarłych za najwyższą formę dobroci. Dlaczego? Bo nie istnieje najmniejsza nawet możliwość, aby ten, komu ją okazujemy, mógł nam za nią już w jakikolwiek sposób odpłacić. Stad też nawet gdy już odbył się pogrzeb (i nawet, jeśli było to wiele lat temu) a my i nie mogliśmy w nim uczestniczyć, to wciąż możemy realizować micwę miłości, poprzez dodawanie do istniejącego kamienia nagrobnego (zdobnej macewy) – naszych małych kamyków. Natomiast znane i tak powszechne w naszej kulturze dekorowanie grobów kwiatami i zniczami zostało uznane przez wiele żydowskich autorytetów za obyczaj pogański, albowiem ten gest w żaden sposób nie służy zmarłemu, a czyniony jest jedynie dla podkreślenia bogactwa jego żyjącej rodziny. Stąd obcy nie tylko kulturze i tradycji semickiej, ale nade wszystko Torze i jej nauce.

I jeszcze jedno dopowiedzenie. W judaizmie nie ma jednego, określonego dnia, w którym odmawia się modlitwy za wszystkich zmarłych przodków i czci się ich pamięć – jak to ma miejsce np. w chrześcijaństwie. W naszej kulturze właśnie teraz, w smutny listopadowy czas, kiedy zamiera cała przyroda i najmocniej doświadczamy przemijania – nawiedzamy w sposób szczególny nekropolie, porządkujemy tam i zdobimy groby bliskich, a zapalając na nich lampki i znicze wspominamy ziemskie życie naszych drogich zmarłych. Dla każdego pobożnego Żyda cmentarz jest mimo swej szczególnej wymowy był, jest, i na zawsze będzie miejscem rytualnie nieczystym. Zatem należy odwiedzać go jak najrzadziej. Groby bliskich Żydzi odwiedzają więc wtedy, gdy spotka ich jakieś nieszczęście (choroba, cierpienie, brak pracy), siódmego, trzydziestego dnia i w rok po pogrzebie, a także w dni pamięci o tragediach Ludu Izraela i przed świętami Nowego Roku. Natomiast nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić Żydom na cmentarz w radosne Święto Rzucania Losów (Purim), w Święto Paschy (Pesach) i oczywiście w czasie każdego szabatu (czyli od piątkowego zachodu słońca do zachodu słońca w sobotę).