Wydaje mi się że śmiało mogę wysnuć tezę, iż czołowy futurysta, wizjoner i mistrz pióra Stanisław Lem lubił tradycyjną polską kuchnię. Nie przeszkadzało mu to oczywiście snuć wizji o potrawach mniej tradycyjnych (np. „nieźle przyrządzona poręcz…” w Podróży Dwudziestej, czy „…noga stołowa w potrawce…”). Jednak wielokrotnie pojawiają się opisy potraw na wskroś polskich. Słynne pieczyste („…zimny schab…, który gdzieś się zawieruszył…”), bigos, grochówka, czy kaczka, którą i ja często serwuję. Kaczka nie jest droga ale jej ciemne mięso jest wykwintne i kruche. Ma wyjątkowy aromat i smak. Prócz tego ma korzystne właściwości dietetyczne i zdrowotne. Poleca się je osobom o obniżonej odporności ponieważ bogate jest w białko, żelazo, fosfor oraz witaminy z grupy A, B, E.

Mięso kaczki było bardzo popularne w kuchni staropolskiej. I jak by na potwierdzenie moich słów z pierwszego akapitu pojawia się też w twórczości Lema, np. w Szpitalu Przemienienia: „…Ale na obiad była kaczka, jak wczoraj. Tyle że z jabłkami…”. Polska kuchnia proponuje kaczkę na wiele sposobów: z jabłkami, w pomarańczach, z grzybami, w sosie własnym, śmietanowym z estragonem lub w buraczkach, niemniej kaczka z jabłkami to jeden z symboli polskiej kuchni. I właśnie ten przepis dziś Wam podam. Mogę domniemywać, że to ulubiony przepis Lema na kaczkę. Chciałabym obalić jeszcze jeden dość istotny mit dotyczący kaczki. A w zasadzie tłustości jej mięsa. Tłuszcz kaczy ulokowany jest pod skórą i bardzo łatwo go wytopić. Zatem nie obawiajcie się i spokojnie raczcie się tym ciemnym mięsiwem. Jakie jabłka do kaczki? Najlepiej szare renety ale inne kwaśne sprawdzą się również. „Byliśmy tak biedni, że jak kiedyś kupiłem sobie w pobliżu Kleparza za czterysta złotych kilogram szarych renet, które strasznie lubiłem, wydawało mi się, że dokonałem niebywale grzesznego uczynku. Do dziś to pamiętam”tako rzecze Lem.

Potrzeba:

1 kaczka, o wadze około 2 kg

1 łyżka suszonego rozmarynu lub estragonu

1 łyżka suszonego majeranku

sól i pieprz

1 łyżka masła

3 jabłka

słoiczek gotowej żurawiny lub brusznicy

 

Kaczkę natarłam solą, pieprzem, oraz suszonymi ziołami. Zazwyczaj tak przygotowaną kaczusię wkładam do lodówki „na noc”. Jednak można od razu upiec. Drugiego dnia kaczkę po wyjęciu z lodówki trzymam w pojemniku na blacie kuchennym by nabrała temperatury pokojowej. Przed pieczeniem, delikatnie, by nie zmyć ziołowej otulinki, posmarowałam bohaterkę odcinka roztopionym masłem. Do jej wnętrza włożyłam 1 jabłko pokrojone na ćwiartki.

Piekarnik nagrzałam do 230 stopni. Kaczkę ułożyłam w żaroodpornym garnku ułożoną grzbietem do góry. Piekłam bez pokrywki przez 1/2 godziny. Następnie przykryłam naczynie pokrywą, zmniejszyłam temperaturę do 180 stopni i piekłam przez 2 godziny. W połowie pieczenia przewróciłam kaczkę na drugi boczek. Pół godziny przed końcem pieczenia do piekarnika włożyłam pokrojone w ćwiartki jabłka.

Wyjęłam kaczkę z garnka na półmisek. Lubię nacieszyć oko jej rumianym obliczem. Dzielę ją na porcje tuż przed podaniem. I teraz można zmiksować cześć wytopionego tłuszcz razem z miękkimi jabłkami — utworzy się w ten sposób aksamitny winny sos (zwłaszcza jak się go podkręci śmietanką), ale nie jest to konieczne.

Tak przygotowany sos podaję w sosjerce. Jeżeli robię kluseczki śląskie sprawdza się jak złoto. Tym razem kaczkę podałam ze zwykłymi ziemniaczkami i żurawiną jak zasugerował Lem:

„Naraz z tupotem i hałasem wniesiono przez korytarzowe drzwi szereg pieczonych kaczek, słoje cierpkich brusznic i półmiski z dymiącymi ziemniakami; zapowiedziana przedtem skromna przekąska jawnie zmieniła się w ucztę, tym bardziej że stryj Ksawery dobywał z kredensu flaszkę po flaszce wina.” (z rozdziału Pogrzeb).