Na początek mała aktualizacja do zeszłotygodniowego „spaceru”. Gdyby ktoś z Państwa zachęcony opisem zapragnął odwiedzić Maltę – to z radością informuję, że od 1 lipca jest już to możliwe! Co nie ukrywam bardzo mnie ucieszyło.

Dziś, chciałam zaproponować Państwu wyprawę na kolejną wyspę – tym razem do Włoch, choć pewnie jej mieszkańcy byliby oburzeni taką konstatacją. Wszak, choć Sycylia administracyjnie przynależy do słonecznej Italii, jedynie cudem można odnaleźć tam trójkolorową włoską flagę. Sycylijczycy bowiem bardzo cenią sobie swoją autonomię – i to nie tylko tę administracyjną, geograficzną i polityczną, ale nade wszystko tę kulturową.

Kiedy słyszymy słowo Sycylia – pierwsze, co przychodzi nam do głowy to Syrakuzy, Cefalu czy Palermo i sycylijska Camorra, a w ślad za nią „Ojciec Chrzestny”. Niektórzy z nas – Ci obdarzeni nieco lepszą pamięcią – może jeszcze przypomną sobie o niejakim Corrado Cattanim – bezkompromisowym detektywie z popularnego niegdyś serialu Ośmiornica. Jeszcze inna część skojarzy na pewno Sycylię z niespokojnym wulkanem Etna, a jeszcze inni wymienią jej liczne zabytki – w tym również te, wpisane na listę Miedzynarodowego Dziedzictwa UNESCO.

I bez wątpienia – wszystko to prawda, lecz zaręczam, iż jest jeszcze kilka innych powodów, dla których warto tam się wybrać. Proponuję, zatem abyśmy dziś wybrali się na nasz kolejny „wirtualny spacer” do może mniej znanego, ale za to równie interesującego miasteczka, do wciśniętego pomiędzy morze Tyrreńskie a Śródziemne i położonego niemal na samym koniuszku Wyspy Słońca – Trapani. Ta sycylijska miejscowość – to nasz dzisiejszy cel. Trapani – jak donosi historia – zostało prawdopodobnie założone przez uciekinierów – dawnych mieszkańców trawionej przez płomienie na wpół legendarnej Troi. Dawniej było, po prostu, zwykłym „miasteczkiem na wyspie”, podobnie jak znane i wspomniane już Syrakuzy, i było oddzielone licznymi kanałami od reszty lądu. Kanały te, z czasem, zostały jednak zasypane; najprawdopodobniej podczas dominacji hiszpańskiej. Niewielkie „stare miasto” w Trapani oferuje odwiedzającym je urokliwy spacer między różnymi epokami i stylami, przede wszystkich pomiędzy rozkosznym barokiem, a znacznie poważnym stylem neoklasycystycznym. Co ciekawe, w szczycie sezonu turystycznego (czerwiec – wrzesień) trzy główne ulice „starówki” (Via Garibaldi, Via Torrearsa, Via Corso Vittorio Emmanuele) zostają wyłączone z ruchu samochodowego, aby pozostawić swobodę przemieszczania się wszystkim zwiedzającym. Latem dzięki licznie usytuowanym w tej przestrzeni licznym ogródkom kawiarnianym starówka ta nabiera iście „włoskiego charakteru”. Stąd mieszkańcy Trapani lubią wtedy mawiać, że ich ulice to prawdziwe „cuore pulsante della città” czyli „pulsujące serce miasta”. Tym, jednak, którzy wolą błogie lenistwo sycylijskie Trapani oferuje długie piaszczyste plaże, te zachęcają nie tylko do kąpieli w ciepłym błękitnym morzu ale rownież wylegiwania się gorących od słońca złotych piaskach. Zachęcają także do długich romantycznych spacerów wzdłuż wijącego się malowniczo morskiego brzegu, przy przepięknych zachodach słońca.

Trapani jest także idealną „bazą wypadową” by móc zobaczyć wszystko, co oferuje Sycylia, i co ma najlepszego. Dlatego też będąc tutaj – warto obowiązkowo wybrać się do pobliskiego do Erice zawieszonego dosłownie w chmurach średniowiecznego mini-miasteczka, gdzie dosłownie można przenieść się w czasie o ponad dziesięć wieków i poczuć zaklętą w białych kamiennych murach atmosferę tamtego czasu. Erice to rownież miasto-muzeum, które w szczycie sezonu zamieszkuje zaledwie 500 mieszkańców, a poza tymi miesiącami, dosłownie pustoszeje dając „schronienie” jedynie około pięćdziesięciu osobom.

Jednak typowe „znaki rozpoznawcze” Trapani – to tak naprawdę – sól oraz tuńczyk. Kiedyś, bowiem, w Trapani trudniono się przede wszystkim właśnie połowami tuńczyka, a także pozyskiwaniem soli z morza. Proces ten od wieków dokonywał się w rozsianych niemal wszędzie licznych basenach solnych. Stąd też owe „saliny” stanowią nieodłączny element krajobrazu Sycylii Zachodniej i okolic Trapani. Choć powszechnie uważane za są za jedne z najstarszych,  to dzisiaj – co może wielu z nas zadziwić – sól w tamtych rejonach pozyskuje się w niemal identyczny sposób.

A jeśli już mowa o soli, to tak jak żadna prawdziwa kuchnia praktycznie bez niej nie istnieje, tak to o Trapani nie da się opowiedzieć – nie wspominając o charakterystycznych dla tego regionu kulinariach. Burzliwa przeszłość tego regionu, liczne podboje i dominacje, pozostawiły również i w tej dziedzinie swój niezatarty ślad – i chyba dobrze. Bo „kuchnia Trapani” tworzy dziś niezwykle udany amalgamat klasycznej kuchni śródziemnomorskiej oraz kuchni arabskiej i bliskowschodniej. Nie wdając się tutaj w drobiazgowe szczegóły ich – te bowiem zostawiam mojej koleżance – wymienię jedynie kilka typowych (szczególnie dla tego miejsca) potraw:

Otóż, z pewnością są to:

arancini – czyli opiekane kule ryżowe, które przypominają wyglądem pomarańcze, od których wzięły swą nazwę nadziewane serem, szpinakiem, szynką lub mięsem;
panino panelle e crocchè – rodzaj placków z mąki z ciecierzycy, zapiekanych w głębokim oleju i podawanych w bułce z sezamem;
— specjalność Trapani – lattume czyli płyn rybi z zawartością plemników (tzw. mlecz);
cous cous trapanese, zwany tu cuscussu – który podaje się z wywarem z ryb, z samymi rybami i owocami morza;
busiate con pesto trapanese – przygotowane ze świeżych pomidorów, bazylii, migdałów i czosnku.

Typowe są tu oczywiście również wszelakie dania rybne – w każdej dosłownie restauracji znajdziecie wspomnianego wcześniej już tuńczyka,  a także miecznika i przepysznie przyrządzone frutti di mare – owoce morza.

Na deser, zaś osobiście polecam cannolo siciliano – to smażona rurka nadziewana kremem z sera ricotta, a także cassata siciliana – bardzo słodki tort z sera ricotta, pokryty masą cukrowo-migdałową i kandyzowanymi owocami. Równie wyśmienity jest także parfait di mandorle – zimny, jakby lodowy torcik migdałowy oraz cassatelle siciliane – smażone pierożki nadziewane serem ricotta i kawałkami czekolady. A w upalne dni, kiedy żar sycylijskiego słońca jest nie do zniesienia najlepiej smakuje i chłodzi przepyszna świeżutka brioszka z gałką lodów czy wszechobecna granita – tu szczególnie popularna jest cytrynowa.