„Krystyna Stańko nagrała prawdopodobnie najlepszy album w swojej karierze. Czas najwyższy by świat poznał się na jej wielkim talencie. Eklektyzm, zjawiskowość, minimalizm napędzany fantastycznym i przemyślanym w najdrobniejszym fragmencie kolejnych kompozycji, latynoski sznyt improwizatorski – wyciągnie struchlałe słońce zza jesiennych, gęstych i ciężkich chmur. Pozycja obowiązkowa w prywatnych płytowych kolekcjach. W moim podsumowaniu roku zapowiada się wysoka pozycja…” – Adam Dobrzyński Polskie Radio Jedynka
a także recenzja z koncertu premierowego w ramach Jazz Jantar
Krystyna Stańko na scenie Żaka czuje się jak u siebie w domu. Tym razem przyjechała do klubu ze swoją najnowszą i, przynajmniej dla mnie, swoją najlepszą płytą, nazwaną „Novos Anos”. Płytą, która raz to podnosi ciśnienie, wręcz zachęcając do tańca, raz skłania do zadumy i melancholii. Stańko postanowiła zmierzyć się na niej z klasycznymi bossa novami mistrza gatunku Antonio Carlosa Jobima oraz wybranymi jazzowymi standardami. A że ów repertuar płynie w jej krwi niemal od początku muzycznej kariery, rezultat mógł być tylko jeden – absolutne mistrzostwo. „Dindi”, „One Note Samba”, „Corcovado”, „Triste”, czy „Sometime Ago” mają tyleż uroku pierwowzorów, co wyraźne piętno Stańko i grających z nią muzyków. Aksamitny, zmysłowy głos artystki wręcz stworzony jest do śpiewania bossa novy, zarówno w jej dynamicznej, jak i nostalgicznej odsłonie. Atut ten Stańko wykorzystuje znakomicie, w czym wielka też zasługa odpowiedzialnych za muzyczny podkład i aranżacje partnerów. Dwójka z nich – wibrafonista Dominik Bukowski i kontrabasista Piotr Lemańczyk – to od lat jej stali muzyczni towarzysze. Od pierwszej chwili widać (i słychać), że to trio czuje się ze sobą na scenie znakomicie. Mający nieco mniejszy współpracowniczy staż gitarzysta Marcin Wądołowski i udzielający się w kilku kompozycjach trębacz Marcin Gawdzis, nie odstają od niezwykle wysokiego poziomu wspomnianej dwójki. Ale strzałem nawet nie w dziesiątkę, ale w trzy dziesiątki pod rząd, było zabranie na trasę koncertową brazylijskiego perkusisty Zé Louisa Nascimento. Powiedzieć, że ten fenomenalny muzyk czuje bossa novę, to nic nie powiedzieć. On JEST bossa novą, wyczarowując ze swego imponującego zestawu perkusyjnego jednocześnie ogniste, czujne i malownicze dźwięki. Jego solo w „Afro Blue” to jedno z piękniejszych muzycznych przeżyć, jakie było moim udziałem. Lepszego muzyka do grania tej płyty Krystyna Stańko nie mogła sobie wymarzyć. Jej koncert , zakończył się zasłużonym bisem, będąc piękną zapowiedzią tego, co czeka nas podczas następnych dziesięciu festiwalowych wieczorów. – Czesław Romanowski