Witam w kolejnym odcinku z felietonem na czas pandemii. Ja dalej gram w zielone i nie słabnie we mnie wiara iż Wszystko będzie dobrze! Do tej zabawy zapraszam i Was.  Zielony to kolor życia, Ziemi, natury. Jest symbolem nadziei, harmonii, wolności i szczęścia. A więc symbolem wszystkiego tego, czego nam teraz bardzo potrzeba!

Od wielu lat prowadzę kuchnię sezonową. Staram się maksymalnie wykorzystywać wszystkie dobra, jakie serwuje nam natura oraz targowiska. Prawie codziennie wracam do domu ze swoimi zielonymi zdobyczami i serwuję rodzince różne pyszności. Tym razem przytaszczyłam do domu 4 główki młodej kapusty. Bo do młodej kapusty mam prawdziwą słabość. Przyznam się, że skusiła mnie promocja na straganie. Przy zakupie dwóch kapust cena jednej była niemal o połowę niższa od ceny regularnej. Już stojąc w kolejce miałam plan. Trzy kapusty zakiszę a jedną uduszę na ciepło.

I

Kapusta kiszona kojarzy się powszechnie z zimowymi przetworami. Bo właśnie wtedy najwięcej korzystamy z przetworów i kiszonek, ponieważ świeżych warzyw brak. Ale kisić kapustę w maju? Ano tak. Kiszonek potrzebujemy przez cały rok. Budują odporność, dostarczają witamin, są zbawienne dla jelit, a młoda kapusta ukiszona jest absolutnie przepyszna i inna niż jej dojrzała siostra. Dodatkowym atutem niech będzie to, że błyskawicznie się robi. Już po 3 dniach jest gotowa do spożycia.

POTRZEBA

2 kilogramowe główki młodej kapusty

2 łyżki soli kamiennej

kilka ząbków czosnku

Kapustę obrałam z zewnętrznych liści, przekroiłam na pół i wycięłam głąb. Połówki kapusty poszatkowałam. Czosnek obrałam. Do dużej miski włożyłam poszatkowaną kapustę, zasypałam solą, zamieszałam ugniatając aby puściła sok. Po 30 minutach gdy kapusta wyraźnie zwiotczała przełożyłam ją do kamionki, dorzuciłam przygotowany czosnek, mocno ugniotłam tłuczkiem i docisnęłam talerzem, żeby kapusta nie pływała po powierzchni. Zostawiłam na 2-4 dni, (zależnie jak bardzo ukiszoną chcę mieć).

PS. Jeśli jest za mało soku można dolać przegotowanej wody tyle, by kapusta była pod jej powierzchnią i żaden niesforny kosmyk nie wyszedł na wierzch.

Po tym czasie kapustę przełożyłam z kamionki do słoika, zakręciłam i schowałam do lodówki. Zajadałam codziennie do kanapek, obiadu, lub jako przekąskę.

Polecam kiszenie sezonowych warzywek. Ja od lat kiszę jeszcze rzodkiewki, kalafiory, paprykę czerwoną, cytryny, czosnek, ogórki i inne warzywka w zależności od tego, co akurat mam.

II

A teraz wersja kiszonej kapusty wg zasłyszanego przepisu od koleżanki Bożenki.  Gdy mi o nim opowiedziała od razu wiedziałam, że muszę go wypróbować.

Jak wspomniałam wyżej, zakupiłam 4 sztuki z konkretnym przeznaczeniem. Została mi jedna sztuka, którą postanowiłam eksperymentalnie zakisić wg nowego przepisu.

POTRZEBA

1 główka kapusty

kilka ząbków czosnku

woda z kiszonych ogórków

Kapustę umyłam, obrałam rozcięłam na ćwiartki, usunęłam głąb. Pokroiłam na mniejsze kawałki ale jej nie szatkowałam. W garnku zagotowałam wodę ze szczyptą soli i na jej wzburzone fale wrzuciłam swoją bohaterkę. Gotowałam 5 minut. Odlałam wodę, kapustkę zahartowałam w lodowatej wodzie, przełożyłam do przygotowanego słoika, dorzuciłam czosnek, zalałam wodą po ogórkach kiszonych. Zakręciłam słoik. Pozostawiłam na blacie.

Była gotowa po 2 dniach. Błyskawicznie zniknęła a ja żałowałam, że tak mało zrobiłam. Z dodatkiem oliwy, czy bez niej, smakuje fenomenalnie!! Następnego dnia powtórzyłam zakup kapustek i cały proces. Bo tak przyrządzona kapusta działa uzależniająco. Poważnie.

Zamiast drżeć ze strachu przed wirusem grajcie w zielone i pamiętajcie, że wszystko będzie dobrze, zwłaszcza jeśli dostarczycie organizmowi solidny zastrzyk witamin i sezonowych pyszności.