Niezły pasztet

Tak można nazwać sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Samozwańczy władca zagarnął cały glob, pojawił się, przywdział bezczelnie koronę i sparaliżował świat. Niesamowite, niepojęte, przerażające. Ja jednak nie poddam się takiemu władcy. Moim zdaniem to zdrowie powinno nosić koronę a nie wirus!! Nie znoszę tyranii narzucania mi nieludzkich reguł i życia w strachu. Dbam o odporność organizmu, zdrowo się odżywiam i pielęgnuję nadzieję. Wiecie, że nadzieja jest kobietą? Jest silna, walczy, podsyca ogień i to ona umiera ostatnia. Ale heloł do tego momentu jeszcze nam daleko!!!

Apeluję bądźmy mądrzy, kochajmy się, wspierajmy, dbajmy o siebie i o odporność ale nie uodparniajmy naszych serc i umysłów. Niech one pozostaną otwarte, czyste i wolne. Niech żaden samozwańczy wirus ich nie zarazi. A jak najprościej dbać o bliskich? ot choćby kulinarnie.

Pomimo tego, iż tytułowy PASZTET jest w naszym kraju określeniem dosyć pejoratywnym, a zrobienie NIEZŁEGO PASZTETU nie świadczy o niczym dobrym, muszę wstawić się za tym niedocenianym obecnie specjałem. Specjałem, który przywędrował na polskie, szlacheckie stoły w XVI w., za sprawą francuskich pasztetników. I chociaż dzisiaj w sklepach częściej już występuje w formie bardziej wyrafinowanej niż nieśmiertelna PRL‑owska pasztetowa, to jednak warto poświęcić trochę czasu i zrobić go samemu w domu.

A nie jest to ani specjalnie skomplikowane, ani czasochłonne. Co więcej, koszt składników na średnią miseczkę nie przekroczy kilku złotych. Zapewniam też, że wrażenie jakie zrobimy na tych, którzy go spróbują będzie nieporównywalne do zainwestowanych nakładów. Fuzja tych produktów to najlepsze źródło żelaza, które również buduje odporność.

Jeśli jeszcze mało argumentów, to dodatkowym niech będzie ugotowany jakby „przy okazji” rosół.

POTRZEBA:

  • 1 porcja rosołowa (pół kury)
  • 2 skrzydełka z kurczaka
  • 20 dag wątróbki drobiowej
  • kilka pieczarek lub (w wersji lux) kilka ugotowanych suszonych borowików
  • 1 jajko
  • sól, pieprz do smaku
  • pół łyżeczki majeranku
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • kawałeczek masła i olej do smażenia
  • 1 duża cebula
  • bułka tarta

dodatki do rosołu prócz mięsa:

  • włoszczyzna
  • szczypta lubczyku, kilka kuleczek ziela angielskiego, liść laurowy, 2-3 ząbki czosnku, łyżeczka słodkiej czerwonej papryki, sól, pieprz

Zaczynamy od obrania warzyw, które razem z mięsem, ziołami, przyprawami i czosnkiem zalewamy wodą i gotujemy tak długo, póki mięso nie zmięknie i rosół nie będzie gotowy. Mięso z rosołu obieramy i kroimy. Na patelni rozgrzewamy olej i przesmażamy na nim wątróbkę wraz z pokrojoną w wiórki cebulą i pieczarkami (krew w wątróbce powinna się ściąć). Dodajemy to do ugotowanego mięsa, doprawiamy, dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, żółtko i miksujemy na gładką masę lub mielimy kilka razy. Całość dobrze dodatkowo przetrzeć jeszcze przez sitko, żeby wyeliminować jakąkolwiek grudkę i zapewnić wyjątkową delikatność. Następnie ubijamy pianę z białka z odrobiną soli i delikatnie łączymy z masą mięsną. Małą foremkę natłuszczamy i  dokładnie obsypujemy bułka tartą. Przekładamy masę do foremki, wyrównujemy górę i  lekko obsypujemy bułką tartą. Pieczemy pół godziny w piekarniku nagrzanym do160 stopni. Po upieczeniu dajemy pasztetowi „odpocząć” i czekamy aż ostygnie. Gotowe!

Sposób podawania pasztetu zależy od własnych upodobań smakowych. Ja podaję go z domowym chlebem oraz dipem chrzanowo- jogurtowym. Można też pokroić go w kostki wielkości pudełka zapałek i wyłożyć z śliwką w occie jako przekąskę.

Jeśli raz podejmiecie wyzwanie i samodzielnie przygotujecie pasztet istnieje ryzyko, że domownicy nie będą chcieli jeść innego poza domowym. Tak było w moim przypadku gdy przed laty pytałam moich małych córeczek co mam przygotować na śniadanie lub kolację głosikami delikatnymi jak francuskie foie gras odpowiadały „a upieczesz pasztecik??” siur, of course.

Pamiętajcie, że dobro zawsze zwycięża. Czasem potrzebuje więcej czasu ale zawsze zwycięży zło. Zawsze! Tak więc nie zapominajcie, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE!!!

Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch