Kupiłam sobie ostatnio reprint wspaniałej książki kucharskiej z 1910 r. Polowałam na nią od wielu lat. Autorką tej pozycji jest jedna z najsłynniejszych przedwojennych autorek kulinarnych — Maria Ochorowicz-Monatowa. Wielki liczący ponad 700 stron zbiór zawierający niesamowite bogactwo porad, przepisów i wskazówek. Pisana przedwojennym językiem wprowadziła mnie w dobry humor. Wertuję jej kartki z namaszczeniem i wczytuję się w treść wyłapując klimat i zwyczaje kulinarne początku XX wieku. Uśmiech sam pojawia się na twarzy gdy w rozdziale zatytułowanym „Higieniczne prawidła przy jedzeniu” czytam taką oto wskazówkę:
„Jadać powinno się, o ile możności, pod wpływem świeżego powietrza, które działa pobudzająco na apetyt. W zimie należy przewietrzyć pokój jadalny przed jedzeniem – w porze cieplejszej jadać przy otwartych oknach lub, jeśli można, wprost na świeżym powietrzu. Widok nieba i natury oddziaływa wesoło, dodaje apetytu i pomaga trawieniu”.
Cudowne, czyż nie? W słowie wstępnym czytamy:
„Sztuka kulinarna zmienia się z postępem czasu. Dawniej kładziono głównie nacisk na ilość, osobliwość i wygląd potraw, dziś chodzi przedewszystkiem o zdrowe i smaczne przyrządzenie, a przy wzrastającej coraz więcej drożyźnie i o oszczędne prowadzenie kuchni”. Bardzo na czasie 😉
Nie będę przepisywała wszystkich wskazówek, które autorka zamieściła w swej książce. Dodam jeszcze te:
„Nie należy jadać zbyt słono. Dr. Lahmann twierdził, że stałe, a zbytnie używanie soli, jest jedną z głównych przyczyn niedokrewności (anemii) i otyłości.”
„Jeść z umiarkowaniem, nasycić się, lecz nie przesadzać.”
„Nie zmuszać się i nie jeść bez apetytu, bo to na pożytek zdrowiu nie wychodzi: lepiej jedną porę jedzenia przepuścić.”
Być może w którymś z następnych felietonów wrócę jeszcze do tej książki i podzielę się z Wami kolejnymi „perełkami”.
Dziś proponuję prosty przepis na sałatę, wyczytany – a jakże, w moim nowym książkowym skarbie.
„Sałata zielona. Jak już pisałam na początku książki, sałata zielona jest bardzo zdrową i lekko strawną, a dziś zalecaną bardzo przez lekarzy dla urozmaicenia i zrównoważenia zbyt skoncentrowanego odżywiania się potrawami mięsnemi. Powinno się ją jednak zaprawić cytryną, pod żadnym warunkiem szkodliwym octem, sprzedawanym w handlach, a jeżeli już octem to tylko owocowym własnego domowego wyrobu ( patrz przepis na końcu książki). Sałatę przed użyciem należy wypłukać w kilku wodach, a obrawszy czyste i zdrowe listki położyć na sicie, aby dobrze ociekła z wody. Zaprawić ją najwyżej ½—1 godziny przed podaniem, bo gdy dłużej stoi, mięknie, traci na świeżości i nieładnie wygląda. Oliwę do sałaty należy używać w najlepszym gatunku.
Sałata głowiasta z oliwą
„Przygotowaną jak po polsku sałatę skropić cytryną, posolić, polać suto oliwą i ubrać cząstkami jaj na twardo.”
A sałatę po polsku wg pani Monatowej robi się tak:
„Ładnie zbite i kruche główki sałaty letniej wypłukać w kilku wodach, obrać z wierzchnich liści, przekroić na cztery części i osączyć z wody na sicie. Na trzy główki sałaty ugotować 2 lub 3 jaja na twardo, włożyć je do zimnej wody, aby żółtka skruszały. Potem jedno pokroić w cząsteczki do ubrania, a z drugiego wyjąć żółtko, rozetrzeć z pół łyżeczką cukru, rozprowadzić filiżanką kwaśnej śmietany, wlać soku cytrynowego lub octu do smaku, sałatę posolić i oblawszy tą zaprawą, wymieszać dobrze w salaterce. Z wierzchu ubrać cząstkami jaj i białkiem drobno posiekanym. Kto nie lubi sałaty słodkiej, może ją zaprawić samą śmietaną, a jajka pokroić w cząstki i ułożyć na wierzchu.”
No i wszystko jasne jak należy postępować z sałatą! Dla mnie rewelacja!
Smacznego.