Zakończenie wystawy fotografii Zdzisława Beksińskiego ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku trwającej od 14 września w ramach XXVI Dni Fotografii.
Fotografie Zdzisława Beksińskiego wyróżniają się innowacyjnym podejściem, kreatywnością i wysokim poziomem. Niekwestionowane artystyczne walory spowodowały, że Beksiński do dziś uważany jest za jednego z najwybitniejszych i najbardziej odkrywczych fotografików lat 50. Już w tych wczesnych pracach ujawnił się indywidualny sposób percepcji rzeczywistości. Pierwsze zetknięcie z tym medium nastąpiło dużo wcześniej: Fotografowałem bodajże od 1940 roku. Gdzieś od początku wojny ojciec dał mi swój stary aparat (…) Choć fotografowałem dużo nie miało to charakteru twórczości. Fotografowałem kolegów, sytuacje, jakie się zdarzały, czołgi z żołnierzami, nawet lotniska (…). Wspomniane tutaj zdjęcia są ważnym świadectwem historycznym tamtego okresu.
Najbardziej kreatywne pod względem artystycznym poszukiwania przypadają na połowę lat 50. Beksiński rozpoczynając od miękkich, jasnych fotogramów architektury czy pejzażu, przeszedł do kompozycji abstrakcyjnych, opartych na mikrostrukturach i makrofotografii, oraz do prac wykonywanych w czystym bromie, gdzie ciekawy kadr stanowi główny budulec kompozycji. Wyraźnie zaznaczył się także nurt pseudoreportażowy, ukazujący monotonne, melancholijne życie miasteczka – odrapane mury, deski płotu, bruk. Równocześnie wykonywał intrygujące, otulone miękkim światłem portrety, których najczęstszą modelką była żona Zofia. Niekonwencjonalnym potraktowaniem wyróżniały się akty, w których, prócz zaprezentowania ciała modelki, chodziło o ukazanie czegoś więcej – o stworzenie ciekawej kompozycji, wzbudzającej u odbiorcy określone emocje. Zaskakująca, niepokojąca czasami estetyka prac, nierzadko wykraczała poza klasycznie pojmowane piękno. Fotomontaże-collage fotograficzne, bazujące na skojarzeniach słownych, były ostatnimi pracami. Krytyka, akcentując nowatorski sposób potraktowania fotografii, klasyfikowała artystę przede wszystkim jako twórcę awangardowego. Beksiński nigdy nie traktował tego medium jako środka utrwalającego rzeczywistość, dokumentującego istniejący zewnętrznie i obiektywny świat, ale jako osobistą kreację tego świata poprzez właściwą sobie ekspresję. W 1959 roku całkowicie zrezygnował z aparatu jako narzędzia kreacji artystycznej, na rzecz malarstwa, rysunku i rzeźby.
tekst: Dorota Szomko-Osękowska
Muzeum Historyczne w Sanoku