Truchło Strzygi – Pora Umierać
autor recenzji: Jacek Czarnecki
„Destrukcja, Choroba, Sodoma, Gomora”
Truchło Strzygi – nazwa przywodząca na myśl staropolskie podania ludowe lub znaną serię powieści Andrzeja Sapkowskiego najpewniej budziła śmiech i pobłażliwe grymasy u tych, którzy spotkali się z nią po raz pierwszy w 2017 roku. Roku, w którym to Strzygi dały światu znać o swoim istnieniu wypuszczając swoje pierwsze demo. Jak na podziemie przystało, mało kto kojarzył ten młody zespół z Raszyna i nikt nie spodziewał się po nich większego rozgłosu. Wkrótce jednak, za sprawą ich debiutanckiego albumu, wielu przekonało się w jak wielkim byli błędzie bagatelizując ten uroczo brzmiący zespół, który okazał się być jedną z najlepszych i najciekawszych pozycji muzycznych ostatnich kilku lat.
Wspomniany album wydany przez Godz Ov War Productions w 2018 roku, o jakże bardzo optymistycznym tytule „Pora umierać” już samą oprawą graficzną zdradza stylistykę w jakiej powstał ten krążek. Na okładce ukazana jest bowiem scena pogrzebu w mrocznym, komiksowym stylu, który to odruchowo budzi skojarzenia z tanimi horrorami klasy B lub tzw. zinami, czyli amatorskimi magazynami muzycznymi z lat osiemdziesiątych. Na ilustracji, w tłumie ciemnych, długowłosych żałobników możemy dostrzec postacie w maskach przeciwgazowych oraz osoby palące papierosy (lub coś podobnego) nad otwartą trumną. Ta bluźniercza scenka, wraz z grafikami znajdującymi się we wkładce płyty, dobrze oddaje obraz tego, z czym będziemy mieli do czynienia już od pierwszych minut odsłuchu albumu.
Na samym wstępie zostajemy uraczeni nieudolnie wykonaną wersją „Zośki” autorstwa Pawła Kukiza, która przerwana zostaje wybuchem śmiechu oraz wyciem syreny alarmowej z okresu Zimnej Wojny. Wraz z milknącą syreną zaczyna się pierwszy utwór „Apokaliptyczny Młot (Obliteracja Poprzez Życie)”, porywający słuchacza z miejsca swoją dzikością. Jest dynamicznie, wściekle i mrocznie. Szybkie partie gitar, punkowa perkusja oraz wyjący wokal od razu przywołują na myśl skojarzenia z takimi grupami jak Venom, Hellhammer czy Bathory. Same teksty, podobnie jak i tytuły utworów, m.in. „Stary Kult Śmierci (Ozłocone Truchło)”, „Świat Pędzi Ku Przestrodze (Pradawne Demony)” są przejaskrawione i mogą trącić kiczem, co tylko urozmaica stylistykę tej płyty.
Momentami wręcz bezsensowne treści przekazywane w nagraniach, utwierdzają odbiorcę w przekonaniu, iż zespół nie podchodzi do swojej estetyki zbyt poważnie. Teksty można odebrać jako swego rodzaju hołd dla prekursorów gatunku oraz spoiwo stylistyczne z elementami, którymi w tamtych czasach owi prekursorzy chcieli szokować opinię publiczną.
Muzycznie usłyszymy tutaj inspiracje zarówno wspomnianym starym black/thrash metalem, jak i nowszą sceną black metalową. Melodyczne wstawki gitarowe między zwrotkami, które przy rytmice podwójnej stopy przypominają te znane z Darkthrone czy nawet Mgły, z pewnością zainteresują fanów klasycznego blacku. Nie da się zaprzeczyć natomiast, że to właśnie proto-black metal miał największy wpływ na chłopaków z Raszyna. Słychać to zwłaszcza w utworze „Stary Kult Śmierci (Ozłocone Truchło)”, który budzi mocne skojarzenia z utworem „Triumph of Death” grupy Hellhammer. Inspiracje tym zespołem nie dotyczą jedynie części instrumentalnej.
Linie wokalu opierają się w głównej mierze na wykrzyczanym wręcz tekście oraz wyciu wspartym akcentowanymi okrzykami – cechami charakterystycznymi dla Tommiego G. Warriora, lidera Celtic Frost oraz wspomnianego Hellhammera. Partie chóralne, często przypominające pijackie przyśpiewki, dopełniają utwory nadając im punkową dzikość i anarchistyczny charakter.
Całość jest w zasadzie bardzo prosta. Poszczególne nagrania utworzone są w tej samej konwencji, więc nie usłyszymy tutaj przekombinowanych, progresywnych linii melodycznych czy jakichkolwiek innowacji. Jest w starym, dobrym stylu – dziko, szybko i głośno. Mimo tego album ani na chwilę nie nudzi swoim schematem, zapewniając nam ponad czterdzieści minut porządnie zrealizowanego materiału, który wpada w ucho już od samego początku.
„Pora umierać!” to istne objawienie na rodzimej scenie metalowej. Tym debiutem Strzygi udowodniły, że są czymś więcej niż kolejną sztampową grupą z podziemia, a sale koncertowe wypełnione ludźmi zdają się to w pełni potwierdzać. Ten nieczysty owoc, posiadający najlepsze cechy swoich żywicieli: punka, thrashu i black metalu, przyciągnie zarówno fanów klasycznego brzmienia w stylu Venom lub KAT, jak i osoby lubujące się w undergroundowych, nieco punkowych klimatach. Jest to powrót do korzeni w świeżej, lekko przerysowanej interpretacji. Całość swoimi tekstami, wizerunkiem oraz muzyką tworzy unikatową pozycję dla fanów ciężkiego grania. Ta płyta to także wymierzony siarczysty policzek osobom, które uważają, że nic dobrego polskiej scenie metalowej już się nie przydarzy. Koniec marudzenia malkontenci… Strzyga nadchodzi!
POSŁUCHAJ ALBUMU: http://bit.ly/RecTruchloStrzygi