Poniższa recenzja została nagrodzona w 7. edycji
Świdnickich Recenzji Muzycznych

autor recenzji: Oliwier Krawczyk

wykonawca i tytuł: Sokół – NIC

„NIC” mam w głowie

Ciężko uwierzyć, że ktoś taki jak Sokół mając już ponad dwie dekady stażu w polskim hip-hopie, dopiero niedawno wydał swój drugi solowy krążek. Pierwszą płytę wydał także niedawno, bo dopiero w 2019 roku. Gdy usłyszałem, że pracuje nad nowym materiałem, obawiałem się, czy utrzyma poziom jego ostatniego albumu. Na szczęście nic się nie zmieniło, bo „NIC” jest świetne.

Słuchając płyty można poczuć się jak w wehikule czasu, nad którym straciło się kontrolę. Gdy usłyszymy ten drążący w głowie dziurę synthwave, cofamy się do lat osiemdziesiątych. Wsłuchując się głębiej w tekst utworów wracamy do dzisiejszych czasów. Po pierwszym przesłuchaniu całego albumu, myślałem, że jestem w futurystycznej rzeczywistości. Każdy utwór wnosi coś innego. Weźmy pod lupę pierwszy kawałek z nowego longplaya autora. „Cześć” to świetne otwarcie, to nie grzeczne pukanie do drzwi, ale wyrwanie ich w całości i wejście z przytupem. Później wchodzimy w fantastyczny, abstrakcyjny, komediowy utwór „Ty, też” i nagle jakby znikąd pojawiają się „Batoniki”, gdzie słyszymy jadowitego i cynicznego Sokoła, jak na jego starszych projektach, który powoli prowadzi nas dalej przez „Zorro”. Gdy już myślisz, że wiesz dokąd to zmierza, pojawia się „Burza” i wielki powrót ZIP składu. I tak ciągle. Nigdy nie wiesz czego spodziewać się dalej. Wszystko to składa się jednak jak pasujące do siebie części. Widać, że ten projekt powstał z pomysłem, a nie na ostatnią minutę, jak to niektórzy współcześni raperzy robią.

Cała płyta składa się z 17 kawałków, a wersja deluxe ma dwa dodatkowe utwory. Niektóre z tych numerów zostały ze mną o wiele dłużej niż się początkowo spodziewałem. Na szczególne wyróżnienie zasługuje „Jak urosnę”. Wiem jak niedorzecznie może to zabrzmieć, ale na tym utworze usłyszymy najlepszą muzyczną kolaborację od dawna. Sokół wraz z Fasolkami stworzył utwór, który przykleił się do mnie jak guma do włosów. Nigdy nie sądziłem, że będę znowu podśpiewywał razem z dziecięcym zespołem muzycznym lecącym w tle. Na światło reflektora zasługuje także utwór „After”, w którym Sokół pokazuje w czym czuje się jak ryba w wodzie, jako najlepszy storyteller w Polsce.

„NIC” to zdecydowanie mój ulubiony album 2021 roku. Ciężko mi ukryć tutaj mój szczery podziw dla Wojtka, któremu udało się przez tyle lat tworzyć muzykę, która nie tylko wpada do ucha, ale i do serducha. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nadal mam „NIC” w głowie, ale to nic.