Ta płyta to swoisty hołd dla Dalekiego Wschodu, jego sztuki- muzyki i teatru. Jest to pejzaż opowiedziany dźwiękiem, słów jest tu niewiele, ale wcale nie musi ich być dużo, czasami przecież zwykły krzyk czy szept wyrazić mogą więcej niż potok słów. Przenieśmy się więc do Azji…
Już pierwszy utwór „A new story” sprawia, że wiemy dokładnie gdzie się znajdujemy- nie ma miejsca na dwuznaczność. Z nicości po kolei wyłaniają się dźwięki tradycyjnych chińskich instrumentów. Po początkowo-jakby się mogło wydawać- monotonnych i nieco przeciągniętych nutach, pojawiają się talerze. Jest to brama, która wprowadza nas do innego, nowego świata. W „Paper tigers” zaczynamy słyszeć mandaryńskie słowa, które są wypowiadane w nieco mroczny sposób, jest niby spokojnie, ale stopniowo budowane jest napięcie- ewidentnie coś tu się dzieje. Odczucia są dziwne, trudne do opisania, jak część nazwy wskazuje- „wicked”. Wsłuchując się dalej, słyszymy szepty. Dopiero pod koniec utworu zaczyna robić się intensywniej, dochodzi gitara, która nadaje dramatyzmu całości i służy jako wyraźny przerywnik między orientalnymi „spektaklami”. Z każdą kolejną minutą muzyka staje się coraz bardziej dynamiczna, w „Ta sha shi le la” pojawiają się bębny. Zamykam oczy i widzę pięknie i bogato odzianych przybyszów z Azji, maszerujących w rytm bębnów oraz dzwonów przypominających dźwięk chińskich monet. Jest to bardzo dumna scena i takie też są płyty serwowane nam przez Piotra Kurka. Po kilku minutach zapadam w trans, podrygując w rytmie tego wschodniego taktu, który przypomina mi mantrę. Ten utwór jest długi, ale na pewno nie nudny.
W „Falling” damski dwugłos przenosi mnie w inny, bardzo duchowy wymiar. Można pozwolić sobie na głęboki wdech i całkowite oderwanie się od rzeczywistości, od dzisiejszego świata i jego problemów. To medytacja bądź modlitwa.
W dwudziestej minucie utwór pt. „Dances” otwiera drugą część płyty (B). Jest spokojnie, gitarowo – jest pięknie. W końcu przechodzimy do piosenki „A sacrifice has to be made” gdzie mamy do czynienia z tekstem i śpiewem operowym. Wszystko tu gra i jest smaczne, nie ma potrzeby „poświęcenia”. Później znowu mamy gitarowo-dzwonkowy przerywnik tylko po to, żeby w „Xiake” wrócić triumfalnie na scenę. Wysoki głos przypomina, że w wielu sytuacjach ludzie są „between”- pomiędzy czymś, a czymś. Między przeszłością, a przyszłością. Osobiście mam wrażenie znalezienia się pomiędzy dziwnymi (wicked) scenami, między jasnością, a ciemnością.
Płyta ta jest bardzo ciekawa i różni się od innych pozycji wydanych w ubiegłym roku. W obecnych czasach, gdzie podróżowanie jest praktycznie niemożliwe, a kontakt ze sztuką bardzo ograniczony, Piotr Kurek przenosi nas do Azji, pokazuje jej kulturę i odmienność. Uważam to za wspaniały prezent i polecam tę „podróż” każdemu.
autorka recenzji: Magdalena Kalkowska
wykonawca i tytuł: Piotr Kurek – A sacrifice shall be made / All the wicked scenes
strona wykonawcy: facebook
odsłuch albumu: youtube