KONCERT 16 marca 2019 w Klubie Bolko!

PABLOPAVO I LUDZIKI – LADINOLA

autor recenzji: Adrian Holecki

„Ladinola” – płyta od Ludzików dla ludzi

Odliczając dni do premiery „Marginalu”, warto wspomnieć słów kilka o ciągle świeżej „Ladinoli”. Świeżej, choć piąty album Pablopavo i Ludzików to płyta, która może nigdy nie sczerstwieć.

„I tylko jedno miasto jak człowiek ze snu”

„Ladinola” ukazała się wiosną 2017 roku, ale trasy koncertowe promujące płytę trwały przez niemal cały 2018 rok. I nie ma się co dziwić, bo nowe dźwięki odkrywa się na niej z każdym odsłuchem. Choć nie tylko dźwięki, bo jak przystało na Pablopavo, także słowa pozwalają na odkrycie w nich własnego odbicia. I nie ma tu znaczenia, że „Ladinola” to kolejna płyta Pablopavo i Ludzików, która „dzieje się” w Warszawie. Znając Pabla, trudno było oczekiwać, że stolicy na płycie nie będzie. Jednak można mile zaskoczyć się jej gościnnością i empatią.

W tekstach na „Ladinoli” niewiele jest czegoś, czego jeszcze nie było. Ale czego chcieć więcej, skoro wszystkie problemy poruszane przez Pablopavo są uniwersalne i ponadczasowe do tego stopnia, że prawdopodobnie nigdy nie przestaną angażować rozumu i serca? Jest miłość – nie podniosła i nie filmowa, ale zwykła, radosna, wzbudzająca szczęście i dająca poczucie bezpieczeństwa. Jest nostalgia za młodością, za czasami, które minęły, za tymi, którymi byliśmy, ale już nie jesteśmy. Jest baczna obserwacja otoczenia i problemów, z którymi każdy może się borykać, tracąc panowanie nad swoim życiem. Są ci odrzuceni, nieatrakcyjni, niemedialni, którzy są, ale nie wszyscy chcą ich dostrzec.

„Muzyka to rozrywka tylko każdy inną lubi”

Ten wers z utworu tytułowego, który otwiera „Ladinolę”, daje odpowiedź na to, jakich nurtów muzycznych możemy spodziewać się na płycie. „Ladinola” to album absolutnie ponadgatunkowy. Chociaż słychać na niej blues, jazz, funk, momentami nawet disco, a także stanowiące korzenie Pablopavo i Ludzików elementy reggae, ska i hip-hopu, estetycznych zgrzytów nie ma. Utwory następują po sobie płynnie, a wpływy z różnych nurtów uzupełniają się, uwidaczniając absolutny bezsens mówienia o muzyce w kategorii gatunków. Głębię brzmienia „Ladinola” zawdzięcza instrumentom klasycznym, tradycyjnym czy elektrycznym, uzupełnionymi o syntezatory i scratchowanie. Pablopavo śpiewa, rapuje, melorecytuje, towarzyszą mu Earl Jacob i chórki.

„Tyle, baw się dobrze”

 „Ladinola” to płyta zarówno do tańca, jak i samotnych rozmyślań w obłokach papierosowego dymu. Dużo na niej wszystkiego, ale to wszystko uzupełnia się jak smaki w dobrej sałatce. Minusy? Osobiście lubię, gdy płyta kończy się na jedenastym, dwunasty utworze. Na „Ladinoli” jest ich piętnaście, ale gdybym chciał ją skrócić, nie wiedziałbym, które z nich wykreślić.