Poniższa recenzja została nagrodzona w 7. edycji
Świdnickich Recenzji Muzycznych
autor recenzji: Magdalena Kalkowska
wykonawca i tytuł: Ifi Ude – Ludevo
Ifi Ude – Polka o nigeryjskich korzeniach, która nie wyzbyła się żadnej z tych kultur, a wręcz przeciwnie – obie pielęgnuje. W 2021 roku wydała swój najnowszy i najdojrzalszy jak dotąd krążek -„Ludevo”.
Teksty są proste i nieprzerysowane. Ważniejsza jest tu muzyka, która stanowi przepiękny przykład na to jak można połączyć dwie tak różne kultury za pomocą muzyki etnicznej. Płyta ta to bardzo oryginalny folkowy „mix”, w którym wokalistka jest bardzo sprawna i prawdziwa. Jeżeli miałabym z czymś porównać „Ludevo”, to jedyne co przychodzi mi na myśl to zeszłoroczni reprezentanci Ukrainy z Eurowizji – zespół Go-A i ich pamiętny „SHUM”.
Warto też zauważyć, że Ifi łączy w tym albumie różne techniki śpiewania – jest zupełnie inna w „Intro”, inna w „Nasze drogi złączył czas” i jeszcze bardziej odmienna w utworze „Kwiat” – mamy tu i falset i sopran i szept, a także głosy dzieci i chórki. Tytuł nie zawodzi – jest ludowo, ale też nowocześnie. Różni się też wyraz i znaczenie poszczególnych tekstów. Pokazuje to nie tylko wielowymiarowość i elastyczność artystki, ale także naprawdę wielką dojrzałość.
„Intro” to czysty folklor. W pierwszych dzwiękach myślałam, że utwór ten jest śpiewany przez zespół Mazowsze lub Śląsk. Następne piosenki są osobistymi wyznaniami. „Dusza” jest pełna wspomnień, to bardzo osobista refleksja na temat emocji, zagubienia („zgubiłam drogę, nie wiem gdzie iść”), oraz nowych początków („Rodzimy się na nowo, za każdym razem nie wiedząc nic”). Im dalej w las, tym bardziej przejmująco. „Kwiat” to przepiękny sopran Ude i równie wzruszająca gitara, jest to oddech, przerwa od folku. „Bart i Helga” natomiast, to swoisty instrumentalny pomost pomiędzy innymi pozycjami, dający czas na refleksję. Utwór „Gdy dorosnę” to połączenie muzyki folkowej z nowoczesną – z bardzo żywą melodią. Tematyka jest tu bardziej współczesna („Gdy dorosnę będę sławna”). Jest to jedna z najciekawszych pozycji na tej płycie. Piosenkarka „zblendowała” razem rytmiczne śpiewanie z mocnym frazowaniem, folkowy chór, śpiew afrykańskich dzieci, egzotyczne instrumenty i beat rodem z dobrego klubu. Wyszedł jej bardzo smaczny „koktajl”. Nieco inna, bardzo osobista historia została zawarta w „Tato, tato” stanowiącym bardzo prywatne wyznanie, w tle którego tli się ludowa stylistyka, chórek, a to wszystko okraszone afrykańskim brzmieniem i rytmem. „Pod sosną” to jedna z najładniejszych części płyty. Piękny, instrumentalny bridge przenosi słuchacza w bezkres. Zamykając oczy widzę Afrykę, niektóre dźwięki przywodzą na myśli film „Kwiat Pustyni”, ale zaraz jednak pojawia się całkiem zwyczajny tekst o Zosi, Jasiu, Bogu oraz liściach leszczyny. Lubię kawałki bez tekstu (takie jak „Wiszące skały”) gdyż pozostawiają znacznie więcej miejsca na interpretację. Mózg odbiorcy może sam określić o czym one są na podstawie wyobraźni oraz wcześniejszych doznań i doświadczeń. Dlatego odbiór jest dużo bardziej indywidualny. Nie wiem, czy widzę tu skały, ale na pewno lasy, równiny i ptaki. Ale mniej więcej w połowie, dzięki instrumentom, mam już mocną wątpliwość, czy jestem jeszcze w Europie, czy już na „Czarnym Lądzie”.
Na zakończenie mamy dwa bonusy w postaci remiksów (odpowiednio w wykonaniu multiinstrumentalistów Barta Pałygi i Antka Sójki). Dodali oni temu albumowi sporo energii. Razem z Ifi udowodnili, że muzyka etno może świetnie sprawdzić się nie tylko w domach koneserów sztuki ludowej, ale i na klubowych parkietach.