DARIA ZAWIAŁOW – HELSINKI

autorka recenzji: Helena Pietrzak

Na fali Zawiałow

Moja przygoda z Darią Zawiałow rozpoczęła się od piosenki „Jeszcze w zielone gramy”. Zanim zaśpiewała ją Daria, wielu artystów wykonało swoją wersję znanego przeboju Wojciecha Młynarskiego m.in.: Raz, Dwa Trzy, Hanna Banaszak, Maciej Maleńczuk. Jednak z nich wszystkich najbardziej do gustu przypadła mi wersja zdobywczyni Fryderyka 2018 w kategoriach „debiut” i „alternatywny album roku”.

Chcąc przybliżyć sylwetkę piosenkarki warto przypomnieć, że Zawiałow już od najmłodszych lat doświadczała występów na scenie. Najpierw w programie „Od przedszkola do Opola”, później w „Mam Talent” i „X Factor”. Przez dwa lata użyczała też swojego głosu w chórkach Maryli Rodowicz.

W marcu 2019 roku ukazała się jej druga płyta pt. „Helsinki”, która potwierdziła jej talent i oryginalny styl. Nowy krążek prezentuje nagrania łączące syntezatorowe brzmienia z gitarowymi riffami. Warstwę muzyczną ubogacają „żywe” bębny nagrane przez Łukasza Dmochewicza. Do współpracy przy nowej płycie artystka zaprosiła sprawdzonony team: Michała Kusha i Piotra Rubika. Wcześniej (w 2017 r.) dzięki nim powstała też debiutancka płyta „A kysz!”. Z kolei w utworze „Hej, hej” – jednym z najlepszych w tym zestawie – producentem i współatorem jest Bogdan Kondracki.

Pierwszy singiel z płyty „Nie Dobiję Się Do Ciebie” to przykład elektro-popu, który nie jednego słuchacza z pewnością może zaskoczyć. Całość utworu wykazuje syntetyczne brzmienie, bity i dość niepokojący klimat. W tle czai się drapieżny rockowy pazur młodej wokalistki, tworząc niepowtarzalne dzieło.

Tytuł „Helsinki” wiążę się z upodobaniem Zawiałow do Włóczykija z „Muminków”, jak przyznała w jednym z wywiadów. Dla piosenkarki stolica Finladii kojarzy się z tajemnicą, baśniowością, niekończącą się zagadką. To  takie miejsce, w którym można się ukryć przed złem otoczenia, co potwierdzają słowa „w Helsinkach zaszyję się to daleko jest”.

Wiele utworów z nowej płyty nawiązuje do przemijalności („Hej, hej”) czy apokaliptycznej wizji świata („Szarówka”). Mamy tu do czynienia z pogodzeniem się z ulotnością, wyznając zasadę Heraklita – panta rehi (wszystko płynie).

Piosenkarka młodego pokolenia nie ukrywa, że na najnowszym albumie mało pisze o sobie. W tekstach bywa narratorem, osobą kreującą rzeczywistość, obserwatorem ludzi i zdarzeń.

W „Kryzysie wieku naszego” i „Zbrodni Ikara” doszukać się można obrazu  polskiego show-biznesu. Daria dobitnie śpiewa o „wyjących wilkach”, które dostają na pożarcie „nową twarz”. Faktem jest, że na co dzień obserwuje ludzi z branży i ich cechy poznała „od kuchni”.

W kilku innych piosenkach, takich jak „Punk Fu”, „Gdybym miała serce” czy „Płynne szcęście” przedstawione są różne typy kobiet: niespełnionej mężatki, chłodnej bizneswomen, czy dziewczyny, której związek legnie w gruzach. Wszystkie je łączy pewne zagubienie i poszukiwanie wewnętrznej siły. Wszystkie trzy zdolne są do refleksji i chęci zmiany.

Słuchacze „Helsinek” poddani są pewnym sprzecznościom. Kilka tekstów m.in. „Wielka płyta”, „Iskrzę się” dotyczy nieszczęśliwej miłości, choć wokalistka tworzy udany związek. W kawałku „Gdybym miała serce” dotyka zachwianej tożsamości kobiecej, choć sama twardo stąpa po ziemi i zna swoją wartość.

Nowy krążek Zawiałow nie bez powodów zdobył status Złotej Płyty. Podoba mi się łączenie klimatu muzycznego lat 80, dyskotekowych lat 90 z elektronicznym brzmieniem. Tą eklektyczną płytą zwycięsko zmierzyła się z syndromem drugiej płyty. Gołym okiem dostrzegalny jest jej rozwój artystyczny. Z chęcią obejrzałabym jej występ na żywo.

Poza sceną Daria jest normalną, skromną dziewczyną, która robi to, co kocha.

A szczerość i życie w zgodzie ze sobą przekonują mnie najmocniej.

POSŁUCHAJ ALBUMU: http://bit.ly/RecDariaZawiałow