Dołącz do wydarzenia na Facebooku i zaproś znajomych do głosowania!
Wróć na stronę główną głosowania
Sarius – I żyli krótko i szczęśliwie
Autor recenzji: Radosław Piechociński
Mówi się, że łatwiej zrobić dobrą smutną piosenkę, niż dobry wesoły utwór. Jednak mało kto pamięta, że za smutną muzyką bardzo często stoi niewesoła historia. Trudno wyobrazić sobie, co działo się w ostatnim czasie u Sariusa, jeśli jego płyta jest jednym z najbardziej przygnębiających krążków wydanych w 2016 roku w polskim rapie.
Wiele historii na tym albumie wydaje się bardzo bliskimi dla Mariusza, zdaje się jakby przeżył wszystko, o czym opowiada.
Technicznie Sarius jest jednym z najlepszych graczy na scenie. Na palcach dwóch rąk można wyliczyć raperów, którzy mogą konkurować z nim na gry słowne czy zabawę tempem: „Nie ma co pierdolić, że się tu nie czuję lepszy, jestem skromny ale, ale nie w tej kwestii, bo Starzy mi nie dorzucają pengi, to niektórym tu zajmuje chyba do czterdziestki. Do śmierci im mamusie będą wydłubywać pestki”.
Na płycie uświadczymy niewielu gości bo tylko Bisz, VNM i Wena, jednak bardzo dobrze wpasowali się w klimat wydawnictwa.
Od strony produkcyjnej za płytę odpowiada współpracujący już wcześniej z Sariusem duet Voskowy. Wykorzystali całą gamę mrocznych sampli oraz odgrzebali brzmienia przywołujące na myśl przerażające sny. Wstyd uważać się za fana rapu i nie znać tego wydawnictwa.