Dołącz do wydarzenia na Facebooku i zaproś znajomych do głosowania!
Wróć na stronę główną głosowania
Szad Akrobata – Człowiek Duch
Autor recenzji: Arkadiusz Panek
Michał Baryła, szerzej znany polskiej muzyce jako Szad Akrobata, swoją karierę rapową zaczął jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Od 2003 roku pokazywał się legalnie na albumach jego zespołu Trzeci Wymiar, który tworzył razem z Krzysztofem „Poresem” Borkuszem i Patrycjuszem „Nullizmatykiem” Kochanowskim. W swojej solowej karierze wydał trzy solowe albumy: 21 Gramów, I niech szukają mnie kule oraz najnowszy, wydany w roku 2016, Człowiek Duch.
Człowiek Duch to według mnie jedna z najlepszych rapowych płyt wydanych w 2016, jeśli nie jedna z najlepszych w historii. Nigdy nie miałem problemu z odbiorem hip-hopowych płyt, jednak ta była inna. Żeby zrozumieć teksty utworów, musiałem przesłuchać je nawet trzy-cztery razy, ponieważ zawierały w sobie coś o wiele lepszego, niż kawałki innych raperów.
Sama tematyka płyty różni się od jego wcześniejszych, czy tych, które aktualnie są w najlepszej dziesiątce rapowych albumów. Od zapowiedzi czekałem na tę CD, aż wreszcie na serwisie YouTube znalazły się utwory takie jak tytułowy Człowiek Duch czy Smilodon. Moje początkowe zdanie po tym, jak dotarły do mnie informacje o nowym albumie Michała brzmiało „stary wyjadacz, pewnie zatrzymał się na stylu poprzedniego albumu”. Tak jednak nie było.
Wielką robotę robi tu muzyka stworzona przez Adama „Szura” Szurmę, który pojawiał się już wcześniej w polskim rapie. Instrumentale, które stworzył do stylu Szada, komponują się bardzo dobrze, szczególnie dlatego, że podobają się nawet słuchaczom, którzy gustują w nowoczesnych brzmieniach. Adamie, odwaliłeś masę dobrej roboty!
Pod lupę wziąłem też utwory, w których gościnnie występuje Mustafa z zespołu ADHD, jeden z lepszych pod względem techniki raper Oxon oraz Roma. Razem z Romą dobrze się uzupełniają, ponieważ na wcześniejszych solówkach Michała brakowało mi damskiego wokalu. Wraz z Oxonem stworzyli track, którym, według mnie, podsumowali większość zachowań ludzi na świecie: „nawet media już nie kłamią, że nie kłamią, ile jeszcze chcesz udawać, że jest spoko?!”. Najbardziej z tych trzech kawałków urzekł mnie jednak ten, w którym pojawił się Mustafa. Słuchając go, naprawdę poczułem, że drugi człowiek jest ważny. Odczułem to tak, jakbym słuchał krótkiego, rapowanego opowiadania o życiu. Tracimy przyjaciół, a często ich nie doceniamy: „gdy byłem dzieciakiem, nieraz na dywanie, wjeżdżałem we wroga czołgiem, bo nie wiedziałem, że jeden człowiek, to tyle planów, marzeń, wspomnień…”.
Utwory solowe odgrywają tu jednak ważniejszą rolę. Zdecydowanie moim ulubionym jest kawałek Kaktus, ponieważ uwielbiam w polskim rapie wszystkie zabawy z flow. Tutaj najbardziej do gustu przypadł mi refren, który rapowany jest na przyspieszeniu. To było coś, na co czekałem najbardziej po kawałku Sprawdzam z poprzedniego solowego albumu.
Jeżeli miałbym oceniać płytę skalą szkolną, dostałaby ode mnie mocną 6. Jest to płyta, która w niektórych momentach naprawdę chwyciła mnie za serce. Oczywiście czekam na kolejne albumy Michała, ponieważ jest to osoba, która zaskoczy polską scenę muzyczną jeszcze niejeden raz.