Dołącz do wydarzenia na Facebooku i zaproś znajomych do głosowania!
Wróć na stronę główną głosowania
COMA – 2005 YU55
Autorka recenzji: Daria Błądzińska
Coma, czyli łódzki zespół grający takie gatunki jak: rock alternatywny, post grunge, czy też metal alternatywny, został założony w 1998 i ma na swoim koncie wiele albumów. Kolejnym z nich, który ukazał się 7 października 2016 został album studyjny zatytułowany 2005 YU55, co oznacza planetoidę odkrytą w grudniu 2005. Płyta zyskała miano niebanalnego eksperymentu muzycznego i w pełni okazałego odzwierciedlenia zawartej w nim opowieści. To nowa droga ukazująca misternie dobrane dźwięki, teksty, instrumenty i melodię. Czy nie o to właśnie chodzi, aby szukać nowych ścieżek w sztuce muzycznej?
Według samych artystów album balansuje na granicy muzycznego audiobooka i klasycznego rockowego albumu. Ta szesnastoutworowa historia to opis przeżyć Adama Polaka, głównego bohatera barwnej, niekonwencjonalnej i melodyjnej opowieści. Kluczowym momentem w całości staje się chwila, w której Adam zderza się z planetoidą o nazwie „2005 YU55”. To doświadczenie sprawia, że mężczyzna odnajduje w sobie nową osobowość, dostrzega otaczający go świat i mechanizmy, jakie w nim zachodzą.
Płyta została wydana w dwóch wersjach. Pierwsza – „Deluxe” – w formacie DVD zawiera teksty i bonusy. Druga – CD – muzykę i podstawowe informacje o tytułach utworów czy też ich czasie trwania.
Co do utworów, znajduje się ich na płycie szesnaście. Każdy tytuł jest odpowiednikiem zawartych w nich treści. Poruszają znakomite tematy współczesności, dzieciństwa, znajomości internetowych, rodziny, otaczającej nas codzienności, używek, a nawet odległych nam kultur na kuli ziemskiej. Wszystko to składa się na idealnie spójną całość malującą w wyobraźni słuchaczy obrazy tamtych zdarzeń. Utwór 2005 yu55 to monodialog, opisujący zetknięcie z planetoidą Adama Polaka. Bohater odczuwa w nim kilka uczuć jednocześnie, przygląda się zjawisku, światłu, a jego świadomość ulega przebudzeniu. Z kolei utwory otwierające płytę, jak i te ją zamykające, są dopełnieniem całej historii. Pierwszy, Taksówka, od pierwszego dźwięku przeszywa na wskroś swoim bogactwem. Na początku wprowadza słuchacza powoli otwierając przed nim świat przedstawiony. Pierwsze dźwięki są kojące dla ucha, kolejne powoli narastając, wywołują dreszcze. Tekst to mała retrospekcja bohatera, jego wspomnienia, uczucia, pytania pojawiające się w głowie, dotyczące np. ludzi i ich dusz. Z kolei Turbacz swoją ekspresją pozostaje w głowie, aż chce się po przesłuchaniu do niego powrócić. Również opowiada o przeżyciach Adama Polaka, o jego wspomnieniach i troskach. Pozostawia niedosyt, który uzupełniają kolejne utwory. Zaduszki dodaje energii i zawiera namiastkę starszego grania zespołu. Są tu szybkie tempo, głośny wokal i dominacja gitar. Opowiada o życiu bohatera i otaczających go ludziach. Ostatnie 10 sekund piosenki to metal alternatywny w stu procentach. Na płycie znajduje się wiele nieoczekiwanych momentów, które dodają siły, jakiegoś rodzaju motywacji. Obejmujące rzeczywistość Dionizje sięgają aż po kulturę Dalekiego Wschodu i czasy starożytnej Grecji. Utwór porusza tematykę używek oraz przemyślenia dotyczące spójności duszy z ciałem ludzkim. Jak sam tytuł wskazuje, inspiracja została zaczerpnięta od greckiego boga wina Dionizosa i jego Dionizji. Utwór Magda powala na kolana od pierwszego odsłuchu! Jest bardzo specyficzny, energiczny, dający się ponieść. Autor tak skonstruował tekst, że każdy wers buduje napięcie i opowiada zawarte w utworze wydarzenia. Muzyka powoli narasta, aż ku końcowi dochodzi do momentu ostrego brzmienia i growlu wokalisty. Tytułowa Magda to kobieta, z którą bohater opowieści wdaje się w romans. Chwile uniesienia okazują się zgubne, co można potraktować jako lekcję. Następny, Lipiec, dodaje spokoju, równowagi. Wprowadza przyjemną melancholię, błogi klimat. Kluczową rolę odgrywają tu dźwięki gitary basowej i delikatne muśnięcia perkusji. Miły tekst o rodzinie i chłodnej porze roku – jesieni – uspokaja i skłania ku refleksjom. Utwór W cwał to skoczna piosenka porywająca widownię. Genialnie wtopiona w całość ma charakter przemyśleń i opisuje podążanie za głosem sumienia. Występują tu liczne symbole, a nawet ukryte podteksty zaciekawiające słuchacza. Propozycje zatytułowane Łąka 1, Łąka 2, Łąka 3, mówią o naturze człowieka oraz otaczającego go świata roślin i zwierząt. Mają raczej równoważące się tempo, zachęcające do dalszego odsłuchu płyty. Łąka 1 – świetna, unikatowa – tutaj muzyka także porywa, a tekst zaciekawia, intryguje bogatym opisem zawartych sytuacji. Łąka 2 skupia się na zjawisku księżyca. W niej tekst także dotyczy świata roślin i zwierząt. Jak zespół ma w swojej naturze rockowe brzmienie, tak tutaj jest ono niemal namacalne. Łąka 3 to utwór zamykający płytę. Bardzo skoczna, rytmiczna z piękną przestrzenią muzyczną. Prawdziwa poezja! Opis zdarzeń i uczuć Adama dopełnia płytę, kończąc ją ostatnimi przemyśleniami bohatera. Podmiot czynności twórczych to kawałek tak oryginalny, że aż zdumiewający. Świetne brzmienie bandu słychać tu w każdej sekundzie. Na dodatek wokalista w taki sposób interpretuje tekst, że aż zmienia barwę głosu. Utwór ma charakter morału, w którym Adam Polak zagłębia się w swoje odczuwanie rzeczywistości i bodźców zewnętrznych. Suchotka, Biblioteczka oraz Inne jeszcze obrazy postanowiłam opisać w całości pomimo, że są kompletnie różne. O dziwo, łączą się w jedną całość, są łatwe w interpretacji, nie trzeba się w nich doszukiwać ukrytego znaczenia, jakichkolwiek symboli. Według mnie strzał w dziesiątkę. Kończąc już opisywanie tracklisty dochodzę do ostatniego utworu znajdującego się na piętnastej pozycji zestawienia, czyli Jest to we mnie. Także łatwy w interpretacji, delikatny, subtelny a na dodatek wyrywa z jakiegokolwiek stanu odrętwienia. Dociera każdym słowem do słuchacza, ukazując mu świat przedstawiony. Jest po prostu znakomity i nieoczywisty. Opowiada podobnie jak Magda jakieś wydarzenie związane z miłością, zauroczeniem. Krok po kroku dochodzi do momentu, w którym cała historia staje się oczywista, a jedno słowo mówi tu najwięcej.
Teksty powstały na bazie poezji i warsztatu wokalisty Piotra Roguckiego, wybitnego artysty i aktora. Muzyką zajęli się dwaj gitarzyści Dominik Witczak, Marcin Kobza, gitarzysta basowy Rafał Matuszak oraz perkusista Adam Marszałkowski. Znakomitym rozwiązaniem było to, że wokalista grupy stworzył całą warstwę tekstową, którą oddał w ręce swoich muzyków. Dopasowanie każdego dźwięku do danego tekstu to ogromne trudne wyzwanie!
Oczywiście, panom z Łodzi udało się to i dzięki ich współpracy powstała wspaniała historia pełna dobrej muzyki, świetnych riffów gitarowych, połączenia elektroniki z muzyką rockową i na dodatek genialnej warstwy tekstu pod postacią poezji. Słuchacze i fani Comy odbierają tę płytę w każdy możliwy sposób, zaznaczając, iż jest to sztuka niezwykle trudna z domieszką nowego wymiaru Comy. Czy to dobrze? Jak najbardziej! Dzieło, po pięciu latach wyczekiwania, doczekało się braw. Zdaniem autorów jest to coś nowego, różniącego się od ich wcześniejszych dokonań.
Krążek Lipiec był utworem otwierającym nowy rozdział, nazbyt spokojny, aż przesiąknął gitarą basową, ogromną przestrzenią ukazując przepiękny warsztat i wrażliwość. Rozgrzał fanów do czerwoności, do takiego stopnia, że od razu po premierze bilety na koncerty rozeszły się w oka mgnieniu, a cała trasa została zrealizowana bez najmniejszych komplikacji. Publika pisząc swoje odczucia w wypowiedziach, mini recenzjach, ukazuje zadowolenie z dokonanego przez zespół eksperymentu.
Przesłanie i cała forma płyty 2005 YU55 to wspaniała rozrywka na koncertach dla młodzieży i oczywiście osób dorosłych, którzy słuchają Comy od kilku dobrych lat. Dla twórców jest to na pewno ogromne wydarzenie w ich karierze, bijące świeżością na polskim rynku muzycznym. Są to swojego rodzaju szeroko otwarte drzwi zespołu dla fanów, ponieważ Coma zawsze dostarczała swoim odbiorcom wspaniałej energii i odczuć. Sprawiając, że słuchacze w swojej wyobraźni tworzą prywatną interpretację każdej płyty, a szczególnie 2005 YU55, gdyż to właśnie jej celem było otwarcie umysłów na nowe doświadczenia.
Kończąc już, odniosę się do pytania zadanego na samym początku o to, czy nie o to właśnie chodzi, aby szukać nowych ścieżek w sztuce muzycznej? Trzeba odpowiedzieć, że est to cały sens kreowania się każdego rodzaju muzyki, ale też sztuki w pełnym tego słowa znaczeniu.